Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kredyt hipoteczny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kredyt hipoteczny. Pokaż wszystkie posty

Posiadacze kredytów RnS dołączą do Frankowiczów?

Kilka dni temu dostałem na maila link do artykułu opublikowanego na stronach Comperii, gdzie jeden z analityków zastanawia się, czy posiadacze kredytów hipotecznych z dopłatami w ramach programu Rodzina na Swoim to tykająca bomba zegarowa na miarę Frankowiczów, o których jest głośno od połowy stycznia bieżącego roku. Muszę przyznać, że temat jest całkiem ciekawy, a jako beneficjent RnS mogę się podzielić swoimi odczuciami z pierwszej ręki.
Źródło obrazka
Zacznijmy jednak od tego, że dopłaty pierwszym kredytobiorcom skończą się już w tym roku, ale w latach 2007 i 2008 beneficjentów było niewiele ponad 10 000, wtedy królował frank szwajcarski i nikt nie myślał o zadłużaniu się w PLN ;-). Dopiero w 2009 roku RnS mocno zyskało na popularności, w kolejnych latach do 2012 roku z programu skorzystało ponad 180 000 osób, co jest już całkiem pokaźną liczbą. Ci, którzy zadłużyli się w 2009 roku, dopłaty stracą za 2 lata, w 2017. W moim przypadku pozostało jeszcze nieco ponad 3 lata dopłat.

Pan Mikołaj Fidziński, martwi się przede wszystkim tym, że kredytobiorcy mogą mieć problemy za kilka lat, jak będący dzisiaj na rekordowo niskich poziomach WIBOR wzrośnie, a wraz z nim raty kredytów. Wyliczenia i stress testy możecie sobie przeprowadzić sami przy pomocy mojego już bardzo starego arkusza, który opublikowałem na blogu kilka lat temu. Ja natomiast zajmę się jednym, wydaje mi się dosyć reprezentatywnym przypadkiem.

Załóżmy, że mamy kredyt na 250 000 PLN, na 30 lat wzięty na 100% wartości nieruchomości przy marży 2.5%. Tajemnicą poliszynela jest, że w ramach RnS, marża była nieco wyższa niż w przypadku kredytów bez dopłat w tym samym banku, więc wartość 2,5% nie jest może reprezentatywna, ale na pewno nie nazwałbym jej zawyżoną. Co więcej, jeśli korzystamy z dopłat, to przez te 8 lat bank za żadne skarby nie zgodzi się na obniżenie marży, bo wie, że nie uciekniemy do konkurencji, bo to się zwyczajnie nie opłaca.

Przy takich parametrach kredytu i przy stopie WIBOR3M na poziomie 1,65% (taką wartość mamy dzisiaj), rata kredytu z dopłatą za mieszkanie o powierzchni 60 m2 to około 900 PLN. Bez dopłaty byłoby to nieco ponad 1200 PLN. Z jednej strony niby różnica nie jest duża, 300 PLN, ale z drugiej to rata wyższa aż o 33%. To tak jakby nagle kurs franka skoczył z 3 PLN na 4 PLN (a chyba tak się stało i z tego powodu jest płacz ;-)). Nie trudno sobie też wyobrazić, że za 3 czy 4 lata NBP podniesie stopy procentowe, a wraz z nimi wzrośnie WIBOR. Jeszcze w 2011 roku wynosił on nawet blisko 5%, więc powiedzmy, że wzrośnie do 4,5%, akurat jak skończą się nam dopłaty. Przy takiej wartości rata z dopłatą zamiast 900 PLN, wynosi już 1100 PLN, ale bez dopłat rośnie już do kwoty 1660 PLN.

Sami chyba przyznacie, że 900 PLN, a 1660 PLN to różnica, która może zachwiać nie jednym budżetem domowym. Banki teoretycznie badały zdolność kredytową swoich klientów bez uwzględnienia dopłat, ale sytuacja kredytobiorcy przez 8 lat może się diametralnie zmienić, zarówno na lepsze jak i na gorsze.

Tutaj dochodzimy jednak do kluczowej kwestii, która odróżnia kredytobiorców RnS od Frankowiczów, mianowicie my możemy nasze zadłużenie zrefinansować, bo w przeciwieństwie do Frankowiczów, nasze zadłużenie maleje (stopy procentowe mają wpływ tylko na ratę, a nie na wielkość zadłużenia). Co więcej, nawet jak w dniu zawarcia umowy kredytowej zadłużaliście się na 100% wartości nieruchomości, to po 8 latach LTV jest już znacznie korzystniejsze, bo przecież część kapitału spłaciliście, a wykończone mieszkanie jest więcej warte niż to w stanie deweloperskim. Moim zdaniem wręcz koniecznością jest, aby po zakończeniu dopłat, renegocjować z bankiem wysokość marży, albo udać się do konkurencji, która może nam zaoferować lepsze warunki.

Tylko spadek marży o 1 punkt procentowy, z 2,5% do 1,5% sprawia, że rata bez dopłat przy wartości WIBORu rzędu 4,5% spada do 1500 PLN (z 1660 PLN). Co ciekawe, jeśli niskie stopy procentowe byłyby utrzymane dłużej, to zakładając wynegocjowanie niższej marży i WIBOR 1.65%, rata wzrosłaby zaledwie do około 1070 PLN (z 900 PLN), co nie brzmi już tak strasznie. Do dyspozycji mamy jeszcze jedno rozwiązanie, a mianowicie wydłużenie okresu kredytowania, osobiście tego rozwiązania nie zalecam, ale w trudnej sytuacji po zakończeniu dopłat, może być swego rodzaju kołem ratunkowym, ratującym nasz domowy budżet.

Reasumując, w najgorszym scenariuszu może się zdarzyć, że beneficjenci programu RnS będą w trudnej sytuacji po zakończeniu dopłat, nawet pomimo tego, że kilka lat temu przy zaciąganiu kredytu mogli być tego świadomi. 8 lat dopłat z pewnością usypia czujność i rozleniwia, dlatego warto w ramach możliwości zastosować się zaleceń, które pojawiły się w przytaczanym wcześniej artykule. Mianowicie, wraz z każdą ratą spróbujcie odkładać na konto oszczędnościowe kwotę zbliżoną do dopłaty jaką wypłaca wam BGK, czyli zazwyczaj 400-500 PLN. Pozwoli to nie tylko oswoić się z myślą o wyższej racie po zakończeniu dopłat, ale też stworzy poduszkę finansową, która nas wspomoże w przyszłości w razie problemów z rodzinnym budżetem. Warto o tym pamiętać zanim będzie za późno, bo jak widać na przykładzie Frankowiczów, na miłosierdzie banków nie ma co liczyć ;-).

Nawet jeśli większa rata nie stanowi dla waszego budżetu dużego wyzwania, to i tak warto teraz odkładać te kilkaset PLN i w przyszłości wykorzystać je aby nadpłacić kredyt i szybciej pozbyć się zadłużenia, zmniejszając jednocześnie ryzyko wyższych stóp procentowych i związanych z tym rosnących kosztów obsługi zadłużenia. Domyślam się, że ciężko będzie się do tego przekonać, gdy praktycznie od 3 lat raty naszych kredytów sukcesywnie maleją, ale wierzcie mi, że to nie będzie trwało wiecznie. Dobrze jest być na taką ewentualność przygotowanym.

Niższa marża działa zawsze, stopy procentowe nie

Ostatni raz temat kredytów hipotecznych poruszałem ponad rok temu, przy okazji rozpoczęcia programu Mieszkanie dla Młodych, więc najwyższa pora aby nieco ten temat odświeżyć. Nie ulega wątpliwości, że wszystkim kredytobiorcom, którzy zadłużyli się w PLN od kilkunastu miesięcy sytuacja bardzo sprzyja, stopy procentowe mamy na najniższym poziomie w historii, a wiele wskazuje na to, że nie jest to jeszcze koniec obniżek i w marcu RPP zafunduje nam kolejne cięcie, ku rozpaczy posiadaczy lokat ;-).


To, że średnio co 3 miesiące niemal każdemu z nas rata obniża się o kilka PLN nie powinno jednak uśpić naszej czujności, bo jest to świetny okres również na to, aby powalczyć o niższą marżę odsetkową, czyli procent jaki bank zarabia na naszym kredycie. Daleko nam co prawda do lat przed kryzysem, kiedy to marże potrafiły wynosić nawet poniżej 1%, ale z pewnością nie brakuje takich osób, które zadłużały się przy marży powyżej 2%. Szczególnie jeśli korzystaliście z pomocy w ramach programu Rodzina na swoim, to wasza marża z pewnością mocno przekracza 2%.

Dzisiaj bez większych problemów można w banku wynegocjować marżę na poziomie 1,6% albo i niżej, a nasza pozycja negocjacyjna nie jest wcale gorsza. Po pierwsze po X latach spłacania kredytu, LtV (stosunek długu do wartości mieszkania) jest znacznie korzystniejszy niż w dniu, w którym braliście kredyt (mowa oczywiście o kredytach złotowych), po drugie macie już bardzo długą historię spłacania rat, która jeśli jest nienaganna również będzie działała na waszą korzyść. Wreszcie po trzecie banki szukają zysku, więc większość z nich z otwartymi ramionami przyjmie nowego klienta, któremu przy okazji będzie można wcisnąć konto czy kartę kredytową.

Zanim jednak udacie się do innego banku po refinansowanie, warto odwiedzić swój własny i złożyć wniosek o obniżenie marży, przykładowy formularz opublikowałem kilka lat temu, a dzisiaj go odświeżyłem - znajdziecie go pod tym linkiem. Będzie to zazwyczaj korzystniejsze, bo idąc do nowego banku musicie przechodzić przez całą procedurę, z badaniem zdolności kredytowej włącznie, a bardzo prawdopodobne jest też, że bank wciśnie wam dodatkowe ubezpieczenie lub pobierze prowizję w wysokości kilku tysięcy PLN.

Niższa marża zostaje z nami na stałe, a stopy procentowe będą się zmieniać i nikt nie wie, czy za 3-4 lata, nie powrócą do poziomów znacznie wyższych. Dlatego też moim zdaniem, przy niskich stopach warto nadwyżkę, która nam zostaje z racji niższej raty, odkładać na osobne konto oszczędnościowe jako swego rodzaju poduszkę. Jeśli nie przyda się w przyszłości, gdy rata wzrośnie, to zawsze pozwoli nadpłacić kredyt, po to aby go szybciej spłacić. Nadpłaty to też jeden z argumentów za tym, aby walczyć o niższą marżę w swoim banku, bo refinansowanie w innym oznacza zazwyczaj od 2 do 5 lat karencji lub wysokiej prowizji przy jakiejkolwiek nadpłacie.

Jeśli szukacie argumentów dla banku, aby udowodnić, że konkurencja faktycznie daje mniej, to bardzo fajne zestawienie znajdziecie tutaj. Warto zwrócić uwagę, że niektóre banki oferują marżę nawet na poziomie 1,1%, ale po wczytaniu okazuje się, że to promocja tylko przez pierwszy rok. W praktyce ciężko jest znaleźć coś poniżej 1,6%, choć nie mówię, że nie jest to niemożliwe. Z pewnością warto próbować.

Pozostaje jeszcze odpowiedzieć na pytanie, jakie korzyści daje nam obniżenie marży w przeliczeniu na złotówki. Jednej odpowiedzi nie ma, bo każdy ma inne zadłużenie, rozłożone na różną długość i przy innej marży, ale przygotowałem arkusz, w którym możecie sami pobawić się i sprawdzić orientacyjnie o ile spadnie rata. Wypełniacie tylko zielone pola, podając kwotę kredytu, liczbę rat, WIBOR i swoją marżę.


Arkusz stworzy orientacyjny harmonogram spłat. Orientacyjny, bo nie bierze on pod uwagę różnicy w liczbie dni w danym miesiącu, ale w dużym przybliżeniu podaje wysokość raty zarówno w kredytach z ratą malejącą jak i równą. Dla przykładu, jeśli wasza marża to 2.5% i uda się wam ją obniżyć o 0.9 p.p. do 1,6%, to przy kredycie na kwotę 250 000 PLN na 25 lat, wysokość raty spadnie o mniej więcej 125 PLN.

Jest chyba o co powalczyć, prawda?

Czy MdM się opłaca? Tak, ale...

Mijają dwa tygodnie nowego roku i od tych dwóch tygodni działa program wspomagania ludzi młodych przy zakupie ich pierwszego mieszkania, który obecnie nosi nazwę Mieszkanie dla Młodych (MdM). Oferta banków jest w tej chwili bardzo skromna, bo na czas z podpisaniem umów z BGK wyrobiły się tylko dwa molochy - PKO BP i Pekao, ale jest już co oceniać, szczególnie pod kątem opłacalności zakupu mieszkania przy wykorzystaniu pomocy Państwa, bo jak dobrze wszyscy wiemy, tam gdzie pojawiają się dopłaty, tam też nagle pojawiają się większe koszty.

Zanim do kosztów przejdziemy, warto przytoczyć najważniejsze informacje związane z tym programem. Rząd robi to teraz moim zdaniem lepiej, bo wypłaca dopłatę jednorazowo, pomniejszając tym samym kwotę kredytu jaki zaciągamy z banku i dając nam z miejsca w prezencie przynajmniej 10% mieszkania. Jeśli macie dziecko to dostaniecie 15%, a jeśli w ciągu 5 lat od nabycia nieruchomości urodzi się trzecie i kolejne dziecko, to automatycznie zostanie dokonana nadpłata w wysokości kolejnych 5% wartości nieruchomości. W sumie można zyskać nawet 1/5 wartości mieszkania (a nawet więcej, o tym poniżej). Program jest zarówno dla rodzin, jak i dla singli, którzy nie ukończyli 35 lat (przynajmniej jedno z małżonków). Maksymalnie metraż mieszkania może wynieść 75 m2, a domu 100 m2, (dopłata i tak jest tylko do 50 m2), jeśli jednak rodzina w momencie zakupu ma przynajmniej trójkę dzieci, to może kupić mieszkanie o powierzchni 85 m2 lub 110 metrowy dom. Warto też pamiętać, że przez pierwsze 5 lat nie możemy wynająć ani sprzedać mieszkania, pod groźbą utraty proporcjonalnej części dopłaty (po 1. roku trzeba oddać 80% dopłaty, po 2. - 60%, po 3. - 40% itd.).

Życie na kredycie (hipotecznym)

Chciałem podsumować 2013 rok w portfelu, ale jak popatrzyłem sobie na dzisiejsze notowania GPW to przeszła mi ochota, a Darek w komentarzu do poprzedniego wpisu zadał ciekawe pytanie, z którym chciałbym się dzisiaj zmierzyć, a mianowicie jako oceniam swoje życie po ponad 3 latach spłacania kredytu hipotecznego.


Zdaję sobie sprawę, że dla wielu z Was to codzienność i pewnie nic ciekawego tutaj nie napiszę, ale pewnie są też tacy jak Darek, którzy odkładają decyzję o kupnie mieszkania, zbierają kapitał i zamierzają w jak najmniejszym stopniu posiłkować się kredytem. Są też pewnie tacy, którzy noszą się z zamiarem pójścia na swoje, więc może kilka osób znajdzie w tym tekście coś ciekawego.

Walka o niższą marżę kredytu hipotecznego - historia Marcina

Walka o niższą marżę kredytu hipotecznego - historia Marcina
Zapisy na Energę się zakończyły (przynajmniej jeśli chodzi o inwestorów indywidualnych ;-)), poziom redukcji zapisów powinniśmy poznać pod koniec tygodnia, albo w poniedziałek, a według plotek jakie czytałem będzie to 55%, czyli znacznie mniej niż większość z nas się spodziewało, ale to tylko plotki.

Wróćmy jednak do meritum, może część z Was kojarzy, kilka lat temu opublikowałem na blogu wpis, w którym zachęcałem do walczenia z bankiem o obniżenie marży kredytu hipotecznego, bo to często najłatwiejszy sposób na zyskanie dużych oszczędności, szczególnie jeśli braliście kredyt w niekorzystnym momencie. W głównym menu bloga macie odnośnik, zarówno do tego tekstu jak i do wniosku, i o ile popularnością cieszą się cały czas dużą, o tyle wiele osób obiecało, że pochwali się wynikami negocjacji z bankiem, ale do tej pory mało kto dotrzymał obietnicy ;-).

Tym bardziej cieszy mnie fakt, że napisał do mnie Marcin, którego historię, chciałbym Wam poniżej przytoczyć.

Finansowe podsumowanie tygodnia #14

Wracamy do tygodniowego cyklu publikacji podsumowań finansowych, a tutaj mimo wakacji, mamy całkiem spory ruch. Giełda po bardzo słabym czerwcu, początek lipca zalicza na plus, WIG wzrósł o 0,81%, a WIG20 o 0,35%, nieznacznie ale przy sporych wahaniach kursu, co nie jest najlepszą wróżbą. W lipcu w indeksie WIG20 odejdzie kilka dywidend i z pewnością o zachowanie dodatniej wartości w stosunku do końca czerwca nie będzie łatwo. Na światowych rynkach sytuacja również nie jest wcale taka klarowna, a to nie ułatwia podejmowania decyzji inwestycyjnych. Przejdźmy jednak do najważniejszych wydarzeń tego tygodnia w Polsce.