Podsumowanie - marzec 2015

To tyle jeśli chodzi o noworoczne postanowienia pisania kilku tekstów co miesiąc. Kwiecień jest pod tym względem kompletną porażką, skoro podsumowanie marca powstaje dopiero dzisiaj. Nałożyło się na ten fakt kilka czynników, począwszy od mojej choroby w trakcie urlopu, na którym miałem w planach trochę popisać na blogu, przez rozpoczęcie nowej pracy i cały czas obowiązki w poprzedniej co skutecznie sprawia, że doba staje się bardzo krótka i czasu brakuje nawet na sen.

W kwietniu będzie pewnie jeszcze ciężko, ale już widzę, że przy dobrej organizacji czasu uda się jakoś połączyć wszystkie te rzeczy i pewnie przynajmniej raz w tygodniu w okolicach weekendu będę mógł zaoferować Wam nowy tekst do przeczytania.

Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do marca, w którym zamyka się dokładnie 7. rok mojej polisy inwestycyjnej w ramach Skandi. Od kwietnia rośnie miesięczna składka, z 319 do 335 PLN, czyli o 5%. W gruncie rzeczy nie byłem do tego przekonany, ale przegapiłem przez sprawy wymienione powyżej termin zanegowania indeksacji i teraz nie ma wyjścia, trzeba płacić więcej. Nie jest to jakiś większy ból, ale powoli tracę ochotę na inwestowanie w ramach Skandi, patrząc szczególnie na miesięczne opłaty pożerające zyski nawet pomimo całkiem przyzwoitej selekcji funduszy.

Bo jeśli chodzi o skład portfela, to oczywiście mógłby być wyraźnie lepszy, patrząc na to co dzieje się teraz na giełdzie w Szanghaju, ale i tak nie ma co specjalnie narzekać, bo strata co miesiąc jest mniejsza. W Europie póki co nie było jeszcze żadnej większej korekty, a i polska giełda niemrawo zaczyna wspinać się do góry i myślę, że w dalszej perspektywie małe spółki na tym skorzystają. Pozbyłem się za to funduszy obligacji i zamieniłem je na fundusz pieniężny, który zapewnia bardziej stabilny wzrost kapitału, choć de facto jest to tylko miejsce do chwilowego przetrzymania środków przed większym zaangażowaniem w akcje, np. po jakiejś wyraźnej korekcie w Europie czy Chinach.


To co najbardziej ciąży dzisiaj na wynikach portfela to umacniająca się złotówka, która spadła poniżej psychologicznej bariery 4 PLN, co nie było widziane od 2011 roku, a jak sami widzicie, w euro denominowane są fundusze składające się w sumie na 44% całego portfela. Nie wygląda to jeszcze bardzo źle, ale mała lampka ostrzegawcza się zapaliła. Problem tylko w tym, że w tej chwili brakuje mi pomysłów na ewentualne konwersje, iskierka nadziei pojawia się w kontekście GPW, Chiny już chyba za bardzo uciekły (ponad 30% tylko w tym roku), a w USA widać już dłuższą konsolidację.

Istotny jest dla mnie fakt, że udało się zahamować trend spadkowy i powoli portfel się odbudowuje, co dobrze wróży na przyszłość.
Udostępnij

RO

  • Image
  • Image
  • Image
  • Image
  • Image
    Komentarze
    Komentarze na Facebooku