Przez 5 lat prowadzenia bloga, od marca 2010 roku, nie zdarzyło się abym w jakimś miesiącu nie zamieścił chociaż jednego wpisu... tak było do maja bieżącego roku. Nawet nie chce pisać jak mi głupio, tym bardziej po tym co napisałem w kwietniu, życie zweryfikowało moje zapowiedzi. Co więcej okazuje się, że nawet kilka wolnych dni nie wpływa pozytywnie na moją motywację do pisania, bo podsumowanie maja pojawia się po tygodniu, w nocy z niedzieli na poniedziałek. Nie potrafię w tej chwili określić powodów tej niemocy twórczej, bo nie wydaje mi się możliwe, aby "zwykłe" chodzenie do pracy od 8 do 16 mogło mieć aż tak negatywny wpływ na człowieka ;-).
To oczywiście po części żart, ale faktem jest, że przez ostatnie 12 lat, swojej pracy zawodowej do pracy musiałem "chodzić" może przez 3 czy 4 miesiące, poza tym cały czas pracowałem zdalnie, z domu i w godzinach, które sam wybierałem. Teraz już 2 miesiące pracuje na tzw. etat i zaczynam doceniać możliwości jakie miałem wcześniej ;-). Wszystko ma oczywiście swoje wady i zalety, dlatego nie narzekam tylko staram się odnaleźć w nowej rzeczywistości, a ta obejmuje w tej chwili "starą" i "nową" pracę co skutecznie ogranicza zasoby czasowe, których domaga się również rodzina. Jedyny bezdyskusyjny pozytyw w tym przypadku, to dwa przelewy w miesiącu ;-).
Temat jest ciekawy i pewnie za jakiś czas pokuszę się o porównanie pracy zdalnej do pracy w biurze w określonych godzinach, bo na ten temat w sieci można znaleźć wiele mitów, które chyba dosyć niesłusznie gloryfikują pracę z domu. Nie jest to wcale taka sielanka jakby się niektórym mogło wydawać ;-).
Przejdźmy jednak do konkretów, czyli do blogowego portfela, który też ciągle dostarcza mi dylematów. Jeśli chodzi o jego zachowanie to nie jest źle, w kwietniu i maju udało się nawet wyjść na niewielki plus, co pokazuje nowy wskaźnik w ramce obok. Starta portfela zmniejszyła się się o 1,1 punktu procentowego, czyli jakieś 200 PLN. Biorąc pod uwagę, że to stan po odcięciu opłat pobieranych przez Skandię (ponad 50 PLN co miesiąc) to całkiem niezły wynik. Największy wkład w ten wynik miał fundusz HSBC1, czyli Chiny, gdzie najpierw rynek dynamicznie rósł, aby kilka dni temu zaliczyć równie dynamiczną przecenę. Teraz mamy powrót do wzrostów, ale trudno ocenić czy to nie koniec bańki, bo podobno w Chinach zakłada się teraz po kilka milionów rachunków maklerskich dziennie, i kto wie czy nie jest to odpowiednik roku 2007 w Polsce.
Cały czas całkiem nieźle radzą sobie fundusze europejskich spółek, które pomimo zadyszki DAXa, powiększają swoją wartość (HSBC2 i JPM1). Marazm widać za to na naszym parkiecie, a wraz z nim stagnację wycen funduszy MiSiów, czyli NB4 i UNK6. Nieco ponad 20% portfela pozostaje w tej chwili w bezpiecznym funduszu pieniężnym i póki co to się nie zmieni, bo nie widzę rynku, który dawałby jakąś jasną perspektywę wzrostu w najbliższym czasie, choć bacznie się przyglądam surowcom i metalom szlachetnym.
Jednym słowem fajerwerków nie ma, może faktycznie czas sobie walnąć "dekielkiem od studzienki kanalizacyjnej w głowę" jak mi radzi jeden z czytelników i pozostawić portfel jakiemuś automatycznemu systemowi, który będzie podejmował decyzję na bazie zadanych kryteriów. Skoro nie mam nawet czasu napisać kolejnego wpisu na blog, to tym trudniej jest śledzić różne rynki finansowe i jeszcze podejmować na tej bazie jakieś decyzje inwestycyjne. Pozostaje tylko znaleźć ten genialny system... ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
na pewno nie jest to navigo :)
OdpowiedzUsuńu mnie sqrwiele nawet nie potrafią zrobić 1 pln zysku
Na frazie tak cienko płacą że trzeba było jeszcze rozglądać się za etatem?
OdpowiedzUsuń:-)
Ja co jakiś czas dostaje propozycje składu portfela od doradców różnej maści, tylko żaden za bardzo nie chce się zgodzić na jego publiczne prowadzenie ;-) Widocznie nie uznają tego jako możliwej reklamy swoich usług.
OdpowiedzUsuń