Wygląda na to, że podobnie jak z interchange nie udało się wypracować organizacjom kartowym żadnego sensownego rozwiązania i konieczne było obniżenie tej opłaty na mocy ustawy, tak też podobnie będzie z polisami inwestycyjnymi. MasterCard i Visa mocno przejechały się na swojej grze z regulatorem i tak zamiast jeszcze niedawnych 1,3% prowizji od transakcji, od zeszłego roku pobierają tylko 0,5%, a w tym w roku już tylko 0,3%. Załamania na rynku jakoś z tego powodu nie widać, więc chyba katastroficzne wizje były jednak nieco przesadzone.
Podobnie przed wszelkimi regulacjami wzbraniają się towarzystwa ubezpieczeniowe, które sprzedają polisy inwestycyjne, czyli tzw. unit-linki, łączące ubezpieczenie i inwestowanie w fundusze kapitałowe, których przykładem jest mój blogowy portfel. Pod koniec zeszłego roku posypały się kary nałożone przez UOKiK, a w tym roku wygląda na to, że największe bolączki trapiące te umowy, zostaną uregulowane na mocy ustawy.
Wstępny zarys ustawy został już zaakceptowany przez rząd i niestety został nieco okrojony w stosunku do tego, co sugerował Adam Jasser, szef UOKiK, który chciał aby wszyscy posiadacze polis inwestycyjnych mogli z nich zrezygnować w każdej chwili bez płacenia horrendalnie wysokich kar umownych, tzw. opłaty likwidacyjnej, która w początkowych latach umowy potrafi sięgnąć nawet 100% wpłaconych środków.
Z chwilą wejścia w życie ustawy, ta opłata nie będzie mogła być wyższa niż 4% wpłaconych środków, ale będzie dotyczyła tylko nowo zawartych umów. Niestety lobby ubezpieczeniowe skutecznie podziałało i została wykluczona możliwość objęcia nowymi zasadami wszystkich takich umów. Rządzący zasłaniają się tutaj twierdzeniami, że prawo nie działa wstecz, a takie zmiany w już zawartych umowach mogłyby zagrozić stabilności sektora ubezpieczeniowego. Jednym słowem mamy pat i pewnie większe nadzieje trzeba wiązać z zbiorowymi pozwami, które są jakimś tam światełkiem w tunelu.
Swoją drogą nawet rozumiem towarzystwa ubezpieczeniowe, za umowę inwestycyjną rozpisaną na 20-30 lat, płacą pośrednikom równowartość rocznej składki klienta, który podpisuje nową umowę. Aby odebrać tę kwotę w opłatach potrzeba przynajmniej kilku lat, w moim przypadku po niecałych siedmiu latach "wspomogłem" Skandię kwotą 3200 PLN, czyli w gruncie rzeczy spłaciłem prowizję agenta, teraz przyszedł czas na zarobek dla towarzystwa ubezpieczeniowego ;-).
Sensownym rozwiązaniem wydaje się być właśnie powiązanie opłaty likwidacyjnej z wysokością prowizji, jaką ubezpieczyciel faktycznie zapłacił za pozyskanie klienta, bo to jedyny namacalny koszt jaki ponosi towarzystwo. Niestety z niewiadomych względów nikt o tym nie wspomina, pewnie aby nie drażnić już i tak rozgoryczonych klientów, z których większość na pewno nie była świadoma ile zarobi na nich "doradca inwestycyjny", który sprzedał im polisę.
Czego by jednak nie powiedzieć, zmiany idą w dobrym kierunku i jest nadzieja, że faktycznie rynek ten zostanie ucywilizowany, lepiej późno niż wcale. Powody do zmartwień mają tylko firmy, które swój byt uzależniły od sprzedaży takich polis, widać to np. po kursie akcji Open Finance. który w ciągu roku spadł o 80%...
Home
opłata likwidacyjna
polisy inwestycyjne
skandia
unit-link
ustawa
Polisy inwestycyjne wreszcie będą uczciwsze
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Komentarze
Komentarze na Facebooku