Facebook debiutuje na giełdzie

Dzisiaj ma miejsce wydarzenie bez precedensu, zapewne na skale światową, Facebook, wszystkim dobrze znana sieć społecznościowa, wchodzi na amerykańską giełdę jako trzeci największy debiut w historii amerykańskiego rynku i jako spółka o największej historycznej wartości w chwili debiutu. Wszystko za sprawą ogromnego popytu na akcje, który wywindował cenę jednej akcji z początkowych 28 USD, do maksymalnych 38 USD w publicznej ofercie.


W rezultacie przekłada się to na wartość spółki wynoszącą 104 mld USD! A to na pewno nie koniec, bo dzisiaj jak tylko rozpoczną się notowania, zobaczymy pewnie jeszcze większe wartości. Do oferty publicznej trafiło w sumie 421 milinów akcji, 80 milionów więcej niż planowano początkowo, co przy wycenie 38 USD, daje kwotę około 16 mld USD. Jeśli dorzucimy do tego jeszcze opcjonalne 60 mln akcji, które mogą trafić na rynek dzisiaj, to kwota ta może urosnąć nawet do 18,4 mld USD. W historii tylko dwie spółki zadebiutowały z większą liczbą akcji w publicznym obrocie, była to powtórna oferta publiczna General Motors z ubiegłego roku wynosząca nieco ponad 20 mld USD oraz debiut dobrze nam znanej spółki VISA, która zgarnęła z rynku 17,9 mld USD w 2008 roku.

O tym czy Facebook jest przewartościowany można pisać peany, spółka z przychodami rzędu 3,7 mld USD i zyskiem netto na poziomie 1 mld USD w 2011 roku, nie powinna być na pewno wyceniana na 100 mld USD, ale inwestorzy płacą tutaj głównie za potencjał, który może ujawnić się w przyszłości. Facebook rośnie o kilkadziesiąt procent rocznie od początku swojego istnienia, ale czy tak będzie dalej w chwili gdy ma już ponad 900 milionów użytkowników? Na to pytanie ciężko odpowiedzieć. Równie istotną jest też kwestia monetyzacji użytkowników, jako spółka giełdowa, Facebook będzie musiał zarabiać, a póki co 85% swoich przychodów czerpie z reklam.

Mało tego, okazuje się, że większość użytkowników spędza więcej czasu  na Facebooku korzystając ze swoich telefonów komórkowych, a tam możliwość wyświetlania reklam jest znacznie bardziej ograniczona. Na to też będzie trzeba znaleźć jakieś rozwiązanie. Wreszcie tak naprawdę, Facebook nie potrzebuje pieniędzy z debiutu, ale w myśl amerykańskiego prawa, przekraczając liczbę 500 prywatnych udziałowców, musiałby i tak publikować wszystkie dokumenty finansowe jak spółka giełdowa, więc czemu przy okazji nie zgarnąć z rynku kilku miliardów USD? ;-)

To jednak nie zniechęca potencjalnych kupujących i można oczekiwać, że dzisiejszy debiut będzie bardzo udany. Co prawda Mark Zuckerberg otworzy notowania NASDAQ już za kilka minut, o 15:30 naszego czasu, ale pierwsze transakcje na walorach Facebooka nie odbędą się wcześniej jak około 17:00. Relację na żywo prowadzi między innymi New York Times, a kurs akcji możecie sobie na bieżąco podglądać np. tutaj.

Sam debiut pewnie jeszcze nieco później w tym wpisie skomentuje :-).

Aktualizacja 18.05.2012:
Heh przyznam, że nieco się zawiodłem, albo inaczej, jestem pod wrażeniem zdrowego rozsądku amerykanów, nikt się wcale nie podpalał i Facebook zanotował bardzo słaby debiutancki dzień na giełdzie kończąc z wynikiem 38,21 USD, czyli notując wzrost na poziomie 0,55%. W szczytowych momentach sesji akcje notowane były po niespełna 42 USD co dawało zysk w okolicach 10%, ale im sesja trwała dłużej, tym Facebook wypadał coraz słabiej i ciężko winić za to samą giełdę, bo notowania indeksu NASDAQ zakończyły się na niewielkim plusie.

Wygląda na to, że pomimo dużego zainteresowania IPO, strona popytowa wcale nie chciała płacić więcej niż 40 USD za akcję, co i tak jest wartością mocno przesadzoną w stosunku do wskaźników jakie ma Facebook. Jeśli firma nie zacznie szybko zarabiać znacznie więcej to w ciągu kilku najbliższych lat, a może nawet miesięcy można spodziewać się przeceny, bo na giełdzie nikt nie płaci za piękne plany, ale za twarde dane finansowe.
Udostępnij

RO

  • Image
  • Image
  • Image
  • Image
  • Image
    Komentarze
    Komentarze na Facebooku

2 komentarze:

  1. no i szału nie ma, co zresztą mnie nie dziwi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglada na to, że zdrowy rozsądek jednak wziął górę, chociaż 40 USD to i tak dużo za dużo :)

    OdpowiedzUsuń